środa, listopada 04, 2009

NORGES LOVER (32) Routes Routes Bloody Routes

Jeszcze w ubiegłym roku robiłem to prawie każdej nocy. Teraz odwrotnie - robię to tylko raz w tygodniu, z soboty na niedzielę. Roznoszenie gazet.

Gazety - jak wiadomo - dzielą się na: poniedziałkowe, wtorkowe, środowe, czwartkowe, piątkowe, sobotnie i niedzielne. Niedzielne sa najgrubsze. "Może dlatego" - pomyślał Ferdynand - "że w niedzielę pan najdłużej leży na kanapie?"

Ludwik Jerzy Kern: Ferdynand Wspaniały


Tym razem wybrałem trasy niedzielne, co znaczy, że do rozniesienia mam faktycznie, najgrubsze gazety - ale za to tylko jeden tytuł. W tygodniu jest więcej różnych tytułów, przez co ich dostarczanie znacznie się komplikuje: wchodząc do klatki trzeba odliczyć każdy z nich, pod drzwi rzuca się te kilka różnych gazet w różnych konstelacjach. W niedziele tego problemu nie ma i zupełnie jak popołudniu: ktoś jest subskrybentem albo nim nie jest. Cała filozofia.

Na dostarczanie niedzielnych gazet jest na dodatek więcej czasu, bo zacząć można już o 1 w nocy, a skończyć należy do 9 rano (w inne dni 2-6). No i zmiana czasu (jesienią korzystna) zdarza się tylko na trasie niedzielnej.

Zostałem roznosicielem rezerwowym. Nie mam się więc co przyzwyczajać do tras, bo nie są moje. Jedną dostałem za kogoś, kto jest na macierzyńskim, inne trasy obskakuję, bo ktoś zachorował, wyjechał, zaspał, zapił czy w inny sposób okazał się odporny na motowację.

W Norwegii przysługują pracownikowi cztery razy w roku, kiedy może zadzwonić do pracodawcy, że źle się czuje - i takie chorobowe bez świadectwa lekarza może potrwać trzy dni. Do 12 dni w roku pracodawca może więc płacić pracownikowi np. za... kaca.
Jak podaje dziennik Dagsavisen - Norwegowie biorą chorobowe dwa razy częściej niż pozostali Europejczycy. Ale nie jest to kwestia klimatu. Gazeta wylicza, że gdyby Norwegowie byli tak zdrowi jak przed 30 laty, zyskaliby dziś 50 miliardów koron w budżecie. Rozwój medycyny zaszedł jednak tak daleko - konstatuje redaktor - że już właściwie nie ma zdrowych ludzi.

Zwolnienia chorobowe wśród roznosicieli gazet przekraczają zimą normę (siegają 12%), w okresie letnim utrzymując się na średnim poziomie - 7%. Właśnie dlatego tak ważna jest praca roznosiciela rezerwowego. Jak to w życiu, najfajniejsze sa zastępstwa.

I nic tak przecież nie boli, jak oddawanie komuś trasy, którą się miało jako własną. Przechodziłem to akurat przed rokiem, przyuczając nastepców do dwóch nocnych tras i jednej popołudniowej. To tak, jak by zostawiając dziewczynę, od razu instruować nowego chłopaka z jej obsługi (a ci, nie dość, że byli młodsi, to jeszcze jeden był Murzynem!)

Czy podać mu na tacy wszystkie tricki, wyliczyć pułapki i bonusy, czy może jednak nie zabierać mu przyjemności odkrywania tajemnic samodzielnie, szczególnie jeżeli sam miesiącami z upodobaniem przez to brnąłem?


Ten, kto przyuczył mnie do tej pracy przed niemal dwoma laty, przez trzy mroźne śnieżne dni w styczniu, to właśnie jeden z takich lotnych roznosicieli, tyle źe mający samochód - obskakujący codziennie trasy awaryjnie. Szalony Niemiec znany jako "Crazy German".

Tak w ogóle, jakoś szczególnie mi tutaj po drodze z Niemcami, chociaż na studiach tylko raz było mi po drodze z Niemką (ale nie wiem, czy to się liczy, bo miała polską maturę).

Pierwszymi słowami, którymi powitał mnie szalony Niemiec znany jako "Crazy German" było: "Jestem wprawdzie Niemcem, ale jestem bardzo chaotyczny". Okazało się, że jednak w tym kraju na nikim nie robi to wrażenia. Potem pomstował jeszcze nie raz na norweskie zwyczaje, co mnie najpierw oburzyło. Kiedy zechciałem na niego doniść policji, uniemożliwiły mi to przedłużające się procedury biurokratyczne - przez co zacząłem przyznawać mu rację (co doprowadziło do powstania tego bloga).

Jedyna rzecz, co do której nie udało mi się z nim zgodzić, to to, że do ciągłego niewyspania da się przyzwyczaić. Mnie się przez 10 miesięcy ubiegłego roku nie udalo. I dlatego więc, chociaż w ubiegłym roku robiłem to prawie każdej nocy, teraz poprzestałem na jednym razie w tygodniu. Są to teraz też przeważnie zupełnie spontaniczne i niespodziewane one night standy.