piątek, listopada 22, 2013

Nad Niemenem, 14

Na balkonie kamieniczki w Dresden-Neustadt czytam o Budapeszcie. To tak, jakby z Angeliną Jolie oglądać Tomb Raidera. Stare Miasto ma tu coś z klimatu Budy, ale Nowe Miasto to już wykapany Peszt. Wszędzie te podobieństwa, porównania, odwołania... Jak z moją fascynacją Larą Croft, która wykracza znacznie poza dekadę doniesień na tym blogu.

Od swego zarania Tomb Raider wyznacza dla mnie istotny punkt odniesienia, granicę między szkołą a studiami: Quake a Tomb Raider - świat chłopców a świat mężczyzn; zmiana perspektywy z pierwszej osoby widzącej tylko swoje ręce na trzecią i jej falujący biust...

Fascynacja trwa do dziś, gdy na tablecie gram w udany pastisz klasyka: Type Rider. W typograficznej scenerii poruszam się parą kropek... Mówią, że to przegłos z umlauta, ale ja po prostu wpatruję się bezmyślnie w ich bliźniacze drganie i jest cudownie jak przed laty. Brakuje mi jeszcze tylko czegoś na kształt przecinka... Świat zaniemówił, gdy udało się wreszcie zaprogramować warkoczyk Lary - wcześniej przez ograniczenia techniczne mogła mieć tylko kucyka.

Albo kiedy nadeszła wieść, że gra zostanie sfilmowana - to niewyobrażalne szczęście, że oto doświadczam narodzin legendy srebrnego ekranu, na co nie załapałem się przy Jamesie Bondzie, Indiana Jonesie, Johnie Serce. Pamiętam scenariusz drukowany z internetu na kartkach z zeszytu w kratkę; i to niedowierzanie, że zagra sama Angelina Jolie... Bo kto dziś pamięta czasy, gdy o Angelinie Jolie nie było w ogóle w tym kontekście mowy!? Lansowaniu gry towarzyszyły kolejne modelki - wszystkie znałem ze snów, nazwiska, zainteresowań i rozmiaru biustu. Czasem udało mi się zdobyć nawet numer telefonu, ale tylko do domu rodziców, bo o komórkach nie było jeszcze wtedy mowy. O tym, jak bardzo silna to była fascynacja, świadczy pierwsze imię mojego kota, a właściwie imiona: Lara Angelina Marilyn - w skrócie Lama.

Co zostało z tamtych czasów? Film okazał się klapą, W grze Larę szybko uśmiercono (na karierę w świecie zombie nie ma co liczyć, tam prym wiedzie Mila, a poza tym tłok), mój kot okazał się facetem, a Miss Jolie straciła cycki... W skrócie życie przerosło najtrudniejszy level. A zdawało się grą i tylko grą, jeszcze kiedy zostawiałem dziewczynę za to, że dochodziła dalej ode mnie (jakby nie mogła ten jeden raz udawać że NIE dochodzi!).

Biorąc do ręki dwa pierwsze komiksy Tomb Raidera, oczywiście z renomowanej stajni Top Cow (pierwszy występ gościnnie u Witchblade), myślę, że może jednak nie trzeba było iść za tłumem, odrzucając chłopięctwo. Odarty ze wszystkich złudzeń dorosłości znów doceniam przewagę animacji. Zachęcony technologicznymi nowinkami znajomych z Australii, zabieram się za dzierganie własnej dziewczyny na drukarce 3D. Teraz nareszcie wszystko będzie zależało wyłącznie od moich oczekiwań. Wystarczy tylko dobrze określić specyfikację. (Nareszcie przyda się wiedza ze studiów!).