środa, sierpnia 19, 2015

NORGES LOVER (93) Wózek z gazetami w ogniu

Każdemu, kto narzeka tu dziś na warunki pracy przy roznoszeniu gazet, opowiadam, jak było przed 2010 r., kiedy pojawiły się «budsentral». Większość tras została w ten sposób przyporządkowana do jakiegoś pomieszczenia, w którym roznosiciele mogą się zbierać w ciepełku i pić kawę. Dziś już nieliczni - ale wtedy wszyscy musieli czekać na gazety w deszczu czy śniegu, by potem ładować je na wózki zgrabiałymi palcami.

Najczęściej trafiam do Alfreda, który ma pod sobą dwie takie spore centrale. Któregoś razu zadowolony mówi do mnie:
- Jesteś generałem!
Kto odczuwa skojarzenie z  operacją «Kryj się za czarnuchem» w kinowym South Parku, zapowiedzianą przez białego generała, zdziwi się, słysząc, że Alfred sam jest czarny... Do tego nosi czarną kamizelkę z czarnym napisem Aftenposten, a jako kamuflaż staronordyckie imię i nazwisko zakończone na -son.

Gdyby tak być generałem, myślę sobie, miałby człowiek jeden klucz do wszystkich klatek - generalny, albo chociaż «pułkownika», jak nazywali w Collegium Pollonicum klucz o ograniczonym dostępie, ale też znacznie ułatwiający życie. A tak to kluczy noszę pęk albo częściej dwa lub trzy. Wprawiony w trasie roznosiciel pamięta już po prostu, gdzie pasuje który klucz z którego pęku, i robi trasę na pamięć.

Ja jednak powiadam za poetką «Piękna jest tego pewność, ale niepewność piękniejsza», i robię trasy na tyle krótko, by zostawić je akurat, gdy się właśnie w nich wprawiłem. Rzadko robię taką trasę w kolejności z listy dystrybucyjnej, bo coś zawsze można zrobić szybciej. Tak jak na trasie, którą miałem wiosną u Alfreda: książka mówi w jedną stronę, klucze idą w drugą, a ja i tak mykam to ósemką...

Sami szefowie dbają zresztą, byśmy nie wpadli w rutynę. Co trafię znów po latach w jakiś rewir, to trasy pozmieniane. Ostatnio wielkie przemiany zdarzyły się na wiosnę, doszło do nowego przemierzenia tras i wyliczenia wynagrodzeń. Być może szefowie są tak jak ja fanami "Helikoptera w ogniu"? Zawsze oglądając ten film, łapię się na nowo na tym, że rozplanowuję trasy dla roznosiciela gazet w takim Mogadiszu.