poniedziałek, maja 01, 2006

Czubek twierdzi, że Buda śmierdzi

Jak w tytule, głosił w latach 90. napis na mojej byłej podstawówce. Dziś wiem, że Buda wcale nie śmierdzi, a tylko Czubek miał bzika na punkcie czystości. Po skończeniu szkoły jakiś czas pracował w myjni, czyszcząc wnętrza samochodów. Czyścił je bardzo, bardzo dokładnie. Jak wyjdzie, powiem mu, że nie podzielam jego opinii.

Buda to dawne miasto na lewym brzegu Dunaju, Peszt - na prawym. Budapeszt powstał z ich połączenia. To więc taka nasza Bielsko-Biała albo Kędzierzyn-Koźle. Ciekawe, czy Bukareszt to też Buka i reszta.


W budynku parlamentu Węgier, kiedy powstał nieco ponad sto lat temu, od razu wprowadzono efektywne ograniczenie czasu wypowiedzi mówców. U nas jest taka maszyna, co robi ping i którą nikt się nie przejmuje. W tamtym czasie posłowie palili zwyczajowo cygara, mówcy nie przeciągali więc, spiesząc się do dokończenia cygar. Leżały pozostawione na specjalnych popielnicach z numerowanymi rowkami, przy wejściach do sali obrad. Na świecie pomieszczenie to Zwie się "faje", od "wyjść na faję" właśnie.

Przejechaliśmy się linią metra 1, najstarszym metro w Europie. Biegnie dokładnie pod jedną ulicą i to tak śliczną, że nawet w deszcz nie chce się schodzić do metra. Ale przynajmniej mam nowy pomysł na urządzenie łazienki.

A propos urządzania się - czuję się tu już jak w domu. W niedzielę sąsiedzi cały czas wiercili, zupełnie jak u mnie w Szczecinie. Polak, Węgier dwa bratanki - i do szabli, i wiertarki.

Skoro już o wierceniach. Jutro operacja (czas tu płynie strasznie wolno).

Tradycyjnie w załączeniu odpowiednie zdjęcie.