piątek, grudnia 10, 2010

Love in Ventschow

Niemcy mają zwyczaj dodawania przedrostków do nazw miast, w których urodził się ktoś słynny, np. Lutherstadt Wittenberg (raz się jeden tak rozepchał, że zabrakło miejsca dla samej nazwy miasta). Na mojej trasie jest jedna taka miejscowość: Reuterstadt Stavenhagen. Myślę sobie: zbieżnosć nazw z amerykańską agencją informacyjną, czy znów wszechobecne macki Stasi?

Wysiadam z pociągu z liczniczkiem jak z reklamy Axe i klikam. A dokładniej, mam dwa liczniczki, by oburącz zliczyć wsiadających i wysiadających. Kiedy poprosiłem szefa o drugi liczniczek, zapytał: - Co Ty, jesteś perkusistą?

No to tak klikając, nucę sobie Stonesów (trudno nie być fanem ich sekcji rytmicznej). W Stavenhagen wypadło na Love in Vain. Wtem wysiadająca starsza pani prosi mnie o pomoc. Nihil novi, jak wiadomo, mam powodzenie u starszych pań... I kiedy nucę „When the train come in to station I looked her in the eye...“, łapczywie chwyta mój wzrok. No tak, myślę sobie: kolejna, która spała z Jaggerem. Wprawdzie ten kawałek to akurat nie jego, ale to pasuje tym bardziej: te, z którymi sypiał też rzadko były jego.

Wysiadająca opowiada, że przyjechała tu aż z Niemiec Zachodnich na urodziny Fritza Reutera. - Musi go pan znać! - mówi z przekonaniem. - A niby po co, jak nie był w Stonesach? - odpowiadam. Pani wyjaśnia, że to już jego 200. urodziny. - Wow, no to pani to się nieźle trzyma! - odpowiadam, życząc udanej prywatki.

Odprowadzając wzrokiem tę Marianne Faithfull Teutonów, myślę sobie, że gdyby jechała ze Stanów, już by tu nie dotarła. Wprowadzono tam bowiem ustawę, którą Paul Krugman z New York Timesa nazwał ustawą „Wyrzuć-mamę-z-pociągu“. Od nowego roku wracają wycofane przez Busha wysokie podatki od spadków. To znaczy, że rodzinom bardziej opłaca się pożegnanie bliskich przed 31 grudnia niż po...

Sprawę opisuje Financial Times Deutschland, przypominając, że gdy w Australii czy Szwecji wprowadzano odwrotne rozwiązanie, powszechne stało się zwlekanie ze zgloszeniem zgonu do nowego roku. Teraz jednak nikt sobie nie wyobraża, by zaczęto stosować tricki mające przyspieszyć czyjeś odejście. - Żadnemu Amerykaninowi nie przyjdzie do glowy wyrzucić mamusi z pociągu! - zapewnia niemiecki komentator - Bo przecież kto w USA jeździ dzisiaj pociągami?