czwartek, grudnia 05, 2013

NORGES LOVER (77) Tony Halik tu był

To chyba nie był rozsądny pomysł, by numery telefonów dziewcząt opatrywać nie imionami, a nazwami ziół... Nie kojarzę już, która przynosiła mi jakie ukojenie.

Tym bardziej podejrzany wydaje się w notesie wpis o melinie Darii. Nie znam takiego zioła! Znam imię, no, ale imię w moim notesie? Chyba że to drugie? Może ktoś z Daru Młodzieży, jakaś urocza majtka? Tylko o co chodzi z tą meliną? No, ale czy zawsze widziało się tego, u kogo się akurat waletuje?

Sprawa najpewniej dotyczy czasu, gdy przed trzema laty znów szukałem mieszkania w Oslo. Na odległość wówczas mieszkania znaleźć się nie dało, zostałem więc przy pociągach. Tu, by wynająć mieszkanie, trzeba wykazać się nie lada papierami: a to dowód, że ma się dobrą pracę, a to referencje od poprzednich najemców. Albo znać się na rybkach akwariowych... Była nawet oferta taniego pokoju w zamian za siedzenie na recepcji hotelu na zmianę z drugą osobą, w samym centrum historycznego miasta. Nawet magisterka z zarządzania hotelami mi nie pomogła! Albo już chyba wiem... jeden pokój było do wzięcia przy najdłuższej ulicy w mieście, ale na samym początku, tak jakby w Szczecinie Wojska Polskiego przy Kosmosie. Maridalveien, czyli ulica Doliny Marii - w manierze odwracania zapisu (a któż z nas tak nie miał, bydlęciem będąc?!) - Meliny Darii.

Od 2007 r., kiedy tu przyjechałem po raz pierwszy, ceny mieszkań w centrum Oslo podrożały o 40%, zostawiając w tyle Sztokholm i Kopenhagę, która do tego w tym samym czasie spadła o 20% (dane sprzed roku). Duńczycy wciąż biją na alarm, jako że w latach 2004-11 przychody ze znanych w świecie duńskich konsulentfilmer, czyli filmów uzyskujących środki na podstawie oceny artystycznej, spadły o 42%. Donosi dziś o tym "Walka klas", wieszcząc permanentny kryzys duńskiego kina. Żeby to na tym polegał kryzys wieku średniego...