wtorek, kwietnia 01, 2008

NORGES LOVER (5) Oslo Volvo ABBA Obama

Wszystkie gazety są tutaj zszyte. Komplikuje mi to wyrzucanie śmieci - wydłubywanie zszywek strasznie wydłuża proceder odkładania makulatury. Do tego nie wiem, do jakiego pojemnika wyrzucać te zszywki, więc zbieram je do słoików. A przez to nie wyrzucam słoików, chociaż akurat dobrze wiem, gdzie należy. Jak uzbieram tego trochę, otworzę sklep z rzeczami, których sam bym nigdy nie kupił, a które jednak ktoś wciąż kupuje. Teraz wiem, skąd biorą się takie sklepy.

Rano, kiedy miasto się budzi, zasiadam w domu z kawą do lektury codziennej prasy. Pewnie jeszcze przed samym królem i szefami najpotężniejszych koncernów w kraju - to więc naprawdę niesamowicie egalitarne społeczeństwo. Chociaż może oni akurat na tych gazetach nie jedzą (no, chyba że też mają sentyment do czasów internatu).

I czytam tak sobie, zaczynając od pierwszych stron, a tam o łosiach, owcach, Polakach. Polacy już stanowią trzecią mniejszość w Norwegii - ale nie po łosiach i owcach, tylko po Szwedach i Duńczykach.

Czasem pierwszą stronę opanuje więc skacząca owca albo raport o wypadkach drogowych z udziałem łosi. Na 1. stronach pojawiały się ponadto wybory w Pakistanie czy deklaracja niepodległości Kosowa. Wybory w Rosji zostały za to obszernie skomentowane zanim się odbyły, więc ich wynik nie wszedł już na 1. stronę. To całkiem udany komentarz - na miarę tatrzańskiej przyrody zamiast polityki w "Tygodniku Powszechnym".

Istotne miejsce zajmuje także np. debata o tym, by na łosie polować nie ostrą bronią lecz... paintballem. Niby bardzo humanitarna idea, ale czy ktoś w ogóle się zastanowił, jakie ma szansę na reprodukcję tak upstrzony łoś?

W prasie przytoczono wypowiedź kandydata do urzędu najpotężniejszego dyletanta świata. Okazuje się, że na swoją pozycję harował latami. Już w 1990 r. Obama pisał w studenckim czasopiśmie o Norwegii: Oslo, Volvo, ABBA. We współczesnym komentarzu Hilary wyraziła powątpiewanie, jak on będzie mógł odróżnić Palestynę od Izraela. I może właśnie w tym szaleństwie jest metoda, skoro do tej pory jakoś zawsze mylono, który z tych krajów sieje terror.

Przypomina się kawał, jak szwedzki minister odwiedził Wielką Brytanię i spodobały mu się kurtki policjantów z napisem "POLICE" na plecach. Po powrocie zamówił podobne dla szwedzkich policjantów, tyle że z napisem "ABBA". Ciekawe jak ten kawał opowiada Barack O. Najpierw pewnie mówił o norweskim ministrze, a jak go poprawiono, zamienił "ABBA" na "Helly Hansen".

Znalazłem pracę życia - ale wcale nie na stronach ofert pracy. Posterunek policji w Solund, niedaleko Bergen. W całym roku 2007 mieli tam 8 zgłoszeń. Jedno to pies, który skoczył na drugiego (finału jednak nie zdradzono - może posłuży do drugiej części "Piotrusia i Wilka"?). Dwa pożary. Facet zatęsknił do palca (no dobra, może jeszcze nie do końca rozumiem norweski). Ostatnie na liście - znaleziono puszkę haszu w łodzi. Nie można jej było przypisać do żadnej konkretnej osoby. No to właściwie nie ma się co dziwić, że od tego czasu nie wykrywano już tam przestępstw... mówię, idealna fucha.

Nastał wreszcie dzień, w którym moja umiejętność czytania po norwesku została wystawiona na próbę ekstremalną - prima aprilis. I okazało się, że jest ciężko. Spodziewałem się, że chociaż w dacie pojawi się "Snickers", skoro przez cały marzec pisali "Mars". Ale nawet nie to. Pierwszy podejrzany tekst znalazłem dopiero na ostatniej stronie. Piszą o planach przebudowy skoczni narciarskiej, która góruje nad miastem. To ich chluba i o pomysłach zmian było już od dawna głośno. Nieco tylko podejrzanie brzmią szczegóły, głównie fragment o umieszczeniu skoczni w tunelu pod ziemią. Piszę "nieco", bo to by właściwie było jak najbardziej w ich stylu. Teraz akurat kopią tunel pod fiordem, a w swoim czasie pewnie i sam fiord trafi do tunelu.

Snickers Fool