sobota, października 03, 2015

NORGES LOVER (98) Nie dla Ł

W gazecie napisali, że blogerzy idą do nieba. Od razu pomyślałem, że równy gość z tego Franciszka!

Okazało się jednak, że chodzi o zarobki. „Wyciąga 500 tysięcy w miesiącu” – donosi na pierwszej stronie dziennik gospodarczy o najpopularniejszej blogerce w kraju, mającej codziennie niemal 50 tysięcy unikalnych czytelników. Za sprawą profesjonalnego impresariatu laleczki z czołówki (i gdzie tu, hm, równouprawnienie?) zarobią w tym roku po 2,5 do 6,6 mln. koron. Dla porównania, szef banku DNB zarabia 7,7 – szef Telenoru: 5,5 – premier: 1,5 miliona koron.

Ale to niejedyne źródło zarobku blogerów. Wcześniej w tym roku przez media przetoczył się temat product placementu na blogach. Ja tam się nic nie przejmowałem, skoro nie mieszam tu żadnego cementu. Norwegowie zostawili mnie więc w spokoju. Przyszedł za to list z Komisji Europejskiej. Wezwano mnie, abym zaznaczał na blogu, kiedy sobie nie żartuję – tak jak się zaznacza „bez jaj” na towarach!

Opadły mi ręce... bez jaj.

N'aledobra, myślę sobie, w końcu domena .pl, to obowiązuje prawo unijne, choćbym nawet podał norweskie dane. Za to domeny .eu (czy .ł – jak mi ją ktoś kiedyś zapisał – bez jaj!) nie mogłem zarejestrować na adres w Oslo, bo musi być administrowania z Unii (jw. tj. bj.). Będę musiał sprawdzić, czy da się wpisać Izrael...

To zresztą nawet dobry przykład, by opisać wynik niedawnych wyborów samorządowych w Oslo. Partie tutaj są jak Hamas i Fatah. Wprawdzie po 18 latach jedna utraciła władzę w mieście, wciąż trzyma jednak Zachodni Brzeg – ten, na którym pracuję. A praca ta pozwala mi bezpiecznie odegrać się na Komisji Europejskiej: w jednym miejscu polecono mi pisać „Nie dla EU” na worku z gazetami – bo tak się nazywa klient. Wyobrażacie to sobie w Polsce? Bajka!

Szkoda tylko, że nie wpuszczono mnie za to na koncert Europe, gdy pod koniec września wystąpili w Oslo. Bez jaj! (wystąpili).