poniedziałek, września 21, 2015

NORGES LOVER (97) Chór solistów

W centralach roznosicieli gazet też wszystko na Twiksa. Jak w jednej jest mydło, to w drugiej p...apier. I biegaj tak przez pół miasta, żeby się podetrzeć. (Na wszelki wypadek noszę własną spłuczkę).

To mi przypomniało problem komiwojażera. Który już zresztą próbowałem tu rozwiązać, lecz bez entuzjazmu szefów. Mijając się tak raz z jednym Cyganem, poczułem, że jego marszruta jest bardziej optymalna. Naszło mnie więc, by tacy, co krążą po śmietnikach, pomogli nam w wytyczaniu tras. Tak jak w Sztokholmie, gdzie bezdomnych włączono do procesu nowego planowania parku Stigbergsparken. Nie tylko wiedzieli najlepiej, gdzie usiąść z wódką z dala od dzieci, ale także gdzie i kiedy jest najwięcej słońca; znali nawet nazwy kwitnących w parku kwiatów!

I ja tego lata poczyniłem znaczne postępy w koczowaniu w parkach. Nie piszę: nocowaniu, bo jak wiadomo, nocami pracuję. Odsypiam więc za dnia. Gdzie popadnie. Taki na przykład Alfredo Zamudio, dyrektor zajmującego się uciekinierami Internal Displacement Monitoring Center w Genewie spędził trzy lata na ulicy w Chile, aż sam, mając 12 lat, zameldował się jako uciekinier w Norwegii. Gdzie znów na ulicy żył jeden z najbardziej wziętych dziś artystów norweskich. Hariton Pushwagner rozwiewa jednak moje złudzenia, wyjaśniając w wywiadzie: - To nie życie uczyniło mnie inteligentnym, tylko czytanie literatury.

Toteż nie dołączam do bezdomnych przy placu Solli, idąc dalej, czytać nazwiska literatów na domofonach (co w dzisiejszych czasach musi starczyć za literaturę). A trafiam stąd od Skillebekk, gdzie wychował się Lars Sabye Christensen, po Majorstua, gdzie mieszka z córką Jo Nesbø (nosiłem nawet gazety do ich kamienicy). Poza tym napotkałem już też na drzwiach nazwiska takie jak Proust, Joyce czy Staff.

Genius loci udziela się najwidoczniej i innym roznosicielom z placu Solli. Dwóch takich z Afryki rozmawia normalnie jak doktoranci (chociaż może właśnie nimi są?). Przymykam oczy i widzę parę zabójców z Sin City albo Vincenta i Julesa z Pulp Fiction. Tyle że przez to zaczyna mi szwankować chronologia. Może to właśnie dlatego robię trasy nie po kolei?