środa, grudnia 09, 2015

NORGES LOVER (106) Mysteriöse Ways

Jest i Marius! Przed ośmiu laty funkcjonujący jako lokalny Mistrz Yoda naszego punktu, dumnie zasiadający na wzgórzu chwilę przed przybyciem gazet. To on pokazał mi wtedy, jak sprawdzać w PDA odjazdy furgonetek z drukarni. Pomyśleć, że dzień w dzień przez te wszystkie lata przychodził tu roznosić gazety, podczas gdy ja... właściwie to nie wiem, co w tym czasie robiłem.

To skłania mnie do rozmyślania nad drogami, jakie przebywamy, aby znów się z czymś, kimś niespodzianie spotkać. I nad drogami, których tym samym nie przebywamy. Co jak wiadomo, frapowało szczególnie Einsteina. (Dziś wystarczyłoby, aby zamiast w kosmos wysłał jednego bliźniaka do Brukseli).

I my z Mariusem, niczym te bliźnięta, nawet spodnie nosimy takie same, rzemieślnicze z licznymi kieszeniami na klucze. On ma jeszcze dłuższą wąską brodę, a że i ja zapuściłem, prezentujemy się jak połowa zacnej kapeli metalowej. Co jest o tyle trafnym porównaniem, że Marius zadaje mi zdradliwy cios niczym sesyjny basista Mayhem... odchodzi. Fizyk by rzekł, że mamy ten sam spin, nie ma więc dla nas obu miejsca na jednej orbicie. I tak się też dzieje: przejąłem po prostu trasę Mariusa.

Na nowej trasie mam lokal Hendrix Ibsen, którego koncept brzmi: kawa, piwo, winyle. Wchodzę tam za dnia i od drzwi pytam: Tego czarnego to znam, ale ten drugi, biały, to co gra, country? Okazuje się, że wiele ryzykuję takim żartem, bo za barem stoi sam założyciel, i to nie tylko tego miejsca, ale i Oslo Kaffebar, do którego pielgrzymowałem w Berlinie.

Na półce z winylami odkrywam EP-kę z pierwszą moją ukochaną pieśnią U2 (teledysk w MTV!): Mysterious Ways. Od razu notuję tytuł na liście do zakupienia, z tym że niemiecka autokorekta w telefonie robi swoje...

To mi nasuwa na myśl niedawny koncert Motörhead w Oslo, który mało co, a byłby się nie odbył. W Niemczech odwołano kilka koncertów ze względu na zdrowie gitarzysty. Jednak Lemmy Kilmister, który w wigilię skończy 70-tkę, ma się podobno wyjątkowo dobrze. Nabawił się wprawdzie cukrzycy, musiał więc zrezygnować z coli i zamiast Jack&Cola pije teraz wódkę z sokiem pomarańczowym. Najważniejsze, że słucha lekarzy: po zaleceniu, aby pić wodę, zaczął wrzucać do drinka dwie dodatkowe kostki lodu.