środa, marca 17, 2010

NORGES LOVER (54) Laktacje dmuchacje wiatr

Dzisiejszą liczbą Ulicy Sezamkowej jest „17“. Ale zanim porozmawiamy o numerkach, zacznijmy z pedagogicznym sadyzmem: od uzmysłowienia ich ponurych konsekwencji.

Sieć marketów Kiwi odbębniła 10-lecie akcji, w której co 4. paczkę pieluszek dawano gratis. W ten sposób rozdano 135 mln paczek pieluch - czyli jedną na minutę. Gdyby ułożyć z nich wieżę - mówią reklamy - miałaby 12.127 m.

- A co dopiero - myślę sobie - gdyby tak ta wieża runęła, uwalniając zawartość...

Ale jeszcze wyższa byłaby wieża z kochanek Warrena Beatty (nawet jeśli ustawić je w konstelacji newtonowskiej, tj. na ramionach poprzedniczek). Według opublikowanej niedawno biografii miał ich mieć 12.775. Wychodzi podobno 1 unikalna kochanka na dzień - do czasu zawarcia małżeństwa z miłości (z Annette Bening), a od utraty dziewictwa w wieku lat 20. Ale przecież, jak już pisałem wcześniej, Chef z South Parku mówił, że czas na to właściwy to 17 lat. Wróćmy więc do liczby dnia.

17 lat to - według Ludwika Stommy - czas, który musiała przeżyć królowa, by zapewnić Burbonom sukcesję na tronie. Stomma wylicza, że potrzeba było 2-3 męskich potomków, co przy śmiertelności niemowląt i prawdopodobieństwie powicia dziewczynek, wymagało odchowania do bezpiecznego 7 roku życia co najmniej pięciorga dzieci. Jako że królowe z trudem dożywały wówczas 40-tki, panny na liście swatów nie przekraczały wieku 23 lat.

- Cóż za marnotrawstwo! - rzekli by więc swaci Burbonów, czytając jedną z powieści Haruki Murakamiego, która właśnie ukazała się w norweskim przekładzie. „Sputnik Love“ traktuje bowiem o miłości głównego bohatera do kobiety od niego o 17 lat... starszej!

Tu zdobędę się na śmiałe wyznanie: jest to uczucie i mnie dobrze znane. Miałem tak raz, jako niemowlak. I od tego czasu to jak u Sztaudyngera: „on był stały - tylko one się zmieniały“. On - czyli ich wiek, rzecz jasna.


Wiem, wiem. Mogę dorzucać coraz nowe anegdoty, ale was i tak zastanawia, dlaczego Warren Beatty zaczął jako 20-latek. Ja go dobrze rozumiem, także preferuję prace na akord, nie na czas.